środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 12

- Ej ej Kamil co jest?
- Okazało się, że w tym roku święta nie są wolne. Jedziemy trenować.
- Co? - krzyknęłam równocześnie z Ewą.
Co jak co ale święta zabierać? A tym bardziej będe musiała wcześniej spotkać się z Maćkiem. Nie chciałam tego. Chciałam zostać w domu jak mała dziewczynka i cieszyć się ze świąt. Nie koniecznie tych z Maćkiem. Teraz oddałabym wszystko by spędzić je z Ewą. Pocieszyła mnie informacja, że dziewczyny i żony skoczków jadą z nami. To znaczy z nimi. Jeszcze nie wiedzieli, że do nich przeszłam. Ale to by oznaczało, że ta Julka jedzie. Miałam 2 godziny na spakowanie się. Miałam samolo wcześniej niż Polacy, by zdążyć się przebrać w Kurtkę Polski. Tak więc o 4 w nocy pożegnałam Kamila, który wywalał wszystkie ciuchy z szafy i Ewę, która przyglądała się z rozbawieniem mężowi. Ona już spakowała swoją walizkę. Rzuciłam im ,,Kocham was, niedługo się zobaczymy,, i wsiadłam do taksówki. Jak się okazało po przyjeździe na lotnisko, mój samolot miał awarię. Co się wiązało z tym iż musiałam leciec z Polską kadrą. Spotkałam przemiłą Panią która stała obok mnie. Powiedziała, że jeśli koniecznie chcę mogę pożyczyć od niej kilka szmat (jak ona to nazwała) by nie dowiedzieli się, że to ja. Tak też zrobiłam. Czułam się dziwnie. Podziękowałam starszej Pani i ruszyłam na pokład. Minęłam Janka Ziobro, który nawet nie uraczył mnie wzrokiem więc miałam 100% pewności, że mnie nie poznają. Jednak przez cały lot postanowiłam nie ruszać się z miejsca. Co gorsza gdy zajęłam swoje przy mnie usiadł nie kto inny jak Maciej Kot. Osoba, której pewnie bym przywaliła gdybym miała okazje. Wkrótce będzie, ale nie będę mogła jej wykorzystać. Przez całe 4 godziny lotu nic nie mogłam robić. Dziwnie by wyglądało gdybym wyciągnęła nagle z kieszeni smartphona. No nie? Także przez całe okrągłe  godziny patrzyłam przez okno z nadzieją iż ten lot się skończy. W końcu moje marzenie się spełniło. Tak szybko wstałam i wyszłam z samolotu, że kilka osób zastanawiało się jakim cudem. Szybko wsiadłam do czekającej taksówki i pognałam do hotelu. W hotelu jak się oazało było mega tłoczno. Na szczęście toalety były wolne. Poszłam, szybko się przebrałam i wróciłam. Usiadłam na kanapie. W holu tłok był o wiele niejszy niż przedtem. Z nadzieją wyczekiwałam Polskich skoczkó. Wreszcie weszli. Stanęli w holu a trener oznajmił im iż mają nowego fizjoterapeutę. W końcu dowiedzieli się dlaczego nie było pana Kota. Stanęłam za nim. Wszyscy zaciekawieni nie widzieli tego. Oczywiście Ewa przyglądała się tej sytuacji z rozbawieniem. Tak samo Kuba i Dominika. Oni jeszcze wiedzieli. Kuba zistał wzięty jako rezerwowy więc teraz prztulał się z Dominiką. Piękni byli. Trener się odsunął i w mgnieniu oka zobaczyła tylko i wyłącznie kurtki. Bo skoczkowie rzucili się na mnie. Dosłownie. Nawet Maciek. Naszczęście stał daleko więc odruch wymiotny nie występował. Wszyscy zaśpiewali mi głośne sto lat. Mimo wszystko nie sądziłam, że tak ciepło mnie przyjmą. Byli niobliczali i za to ich kochałam. Potem rozdane zostały karty. Jak się okazało mam pokój z Julką. Miałam ochotę coś stłuc. Kiedy doszłam do pokoju drzwi były otwarte a na łóżku siedział inne Julka niż się spodziewałam. Julka tyle, że Głowacz. Rzuciłam się na nią była moją przyjaciółką. Jednak zbyt często nie mogłyśmy się widywać. Ona również się cieszyła. Odłożyłam walizkę i poszłyśmy po Ewę. Ona zaś dzieliła pokój z Marcysią więc było z głowy iście po nią. We cztery poszłyśmy na zakupy. Teraz to ja chyba mogę wyrzucić kartę do kosza. Pewnie nic na niej nie ma. Przyzwyczaiłam się jednak, zę jeśli idę z nimi na zakupy. To jest wskazane. Kupiłam sobię dwie skuienki. Jedna na wesele. Była piękną. Cysia w tajemnicy powiedziała nam, że dziś rozdają ze Stefkiem zaproszenia. Niestety również powiedziała kto ma być świadkiem. Ten sam facet, który siedział obok mnie w samolocie. Maciej Kot. Tym razem zrobiło mi się nie dobrze. Ewa wyjaśniła dziewczyną co się wydarzyło.
- A to dupek!
- Julka to Twój przyjaciel!
- Ale jak mógł, ja się pytam jak mógł?
- Nie wiem.
Dotarłyśmy do ulubionej przez nas cztery kawiarnii. Zamówiłam sobię Carmel Machiato. Idealne na ten bardzo energizny dzień. Nie mogłam uwierzyć, że po samolocie o 4:30 i pobudzce o 2, miałam wgl siłę. To było nie zrozumiałe. Dotarłyśmy do hotelu. Była 14. Stwierdziłyśmy, że odłożymy zakupy. Weszłyśmy z Julią do pokoju a w nim był ktoś kogo miałam po dziurki w nosie. Już wiecie. Zignorowałam go całkowicie. Odłożyłam zakupy i zeszłam z przyjaciółką do stołówki. Siadłam przy stoliku polskiej reprezentacji. Kątem oka uchwyciłam Gregora, który wyglądał jakby ktoś mu oświadczył, że ma natychmiast zakończyć karierę. Czułam, że to tylko i wyłącznie moja wina. 

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 11

Osuwałam sie po ścianie. W środku czułam okropny ból, nie do opisanie. Jeszcze niedawno mówił mi, że jestem dla niego najważniejsza na świecie. Nie wiedziałam, ze on teraz czuł to samo. Postapiłam drastyczni. Dorwałam laptopa. Z rozmachem usunęłam wszystko co nas łączyło z fb jak i z innych portali. Byle jak najdalej od niego. Czułam się oszukana. Wszystkiego bym się spodziewała ale Maciek. To nie był ten, którego kochałam. Zdecydowanie nie.

*Maciek*
Otworzyłem dziwną kopertę ze znaczkiem ,,J,,. Były w środku dwa zdjęcia. Zdjęcia Magdy. Całującej się z Gregorem. Data wskazywała, że było to 2 dni temu. Jakim cudem? Nie mogłem w to uwierzyć, Magda nie była taka. Chyba. Tak naprawdę mało o niej wiedziałem. Weszłem na fb chciałem usunąć ją ze znajomych ale ona zrobiła to pierwsza. Gdyby się dowiedziała, że wiem to by przepraszzała a nie mnie usuwała. O co tu chodzi?  Nie wiem ale się dowiem. Jednak nie wytrzymałem i gorzkie, piekące łzy spłynęły mi po policzku. Po chwili leżałem na łóżku i płakałem jak chłopczyk, któremu zabrano lizaczka. Nie mogem tego pojąć.

***
Miałam rację mój mły domek z kart został pozbawiony fundamentu. Bez tego go nie będzie. Leżałam i wypłakiwałam oczy. Ktoś mnie podniósł i przytulił. Tego potrzebowałam, pocieszenia. Uniosłam przekrwione oczy. Zobacyłam Kamila.
-mTy mnie wspierałaś, teraz moja kolej.
Nie odpowiedziałam tylko wtluliłam się w jego tors. Myślał, że to przez wypadek. Nie wiedział o co naprawdę choziło. I właśnie tak miało być. Nie chciałam by . Nie teraz za dużo już przeżył. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie ale jednak podniesłam się i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Stał w nich nie kto inny jak sam Maciej Kot. Uśmiechał się łagodnie ale oczy miał smutne.
- Przejdziemy się?
Mimo,że na sam jego widok miałam ochotę zwrócić kiwnęłam twierdząco głową. Szliśmy zaśnieżoną ulicą. Wokół ludzie wieszali świąteczne lampki. Niektórzy udawali się jeszcze do galerii (która była niedaleko) po prezenty. Szliśmy w milczeniu. Obydwoje zapatrzeni w chodnik. W końcu nie wytrzymałam.
- Czego chcesz?
- Prawdy.
- O czym?
- O tobie i Gregorze.
- O mnie i o nim a ty i Ewelina to co!
- O czym mówisz?
- Dostałam dziś interesujące zdjęcia.
- Serio? Ja też.
- Kurwa nie przerywaj mi. Byłeś na nich ty całujący się z Eweliną z dzisiejszą datą.
- Co? nie prawda. Zmyślasz, cały dzień byłem w domu!
- Kto to potwierdzi
- YYY... nikt.
- No właśnie.
- Ty wcale nie lepsza.
- Co ty ode mnie chcesz?
- Nie no czyli jak ty się całujesz z Gregorem za moimi plecami to wszystko w pożądku?
- Za taką mnie masz?
- Tak.
- Oż ty jak mogłeś między nami koniec.
Zaczęłam biec. Nogą trafiłam na kawałek chodnika, który był bardzo śliski. poślizgnęłam się i już pogodziłam się z upadkiem gdy ktoś mnie złapał. Maciek. Spojrzał mi w oczy i zatopił swoje usta w moich. Nie mogłam zapanować nad odruchem wymiotnym. Szybko wyrwałam się z jego ramion. Rzuciłam nikłe dzięki i pozostawiłam go tam samego. Osłupiałego. Wróciłam do somu. Zastałam Ewę siedzącą w kuchni.Rzuciłam się na nią ze łzami w oczach.
- Mała co jest?
Opowiedziałam jej wszystko z najmniejszymi szczegółami. Najbardziej bolało mnie to, że Maciek nie zparzeczył. Nie powiedział, że się z nią nie całował. Ewa wysłuchała mnie i wszystko doskonale rozumiała.
- Ej nie załamuj się, w życiu nie zawsze jest z górki. I coś mi się wydaje nie tak z tą kopertką. Na pewno nie było tam nic oprócz adresu? Jak teraz o tym pomyślałam to coś przemknęło mi przed oczami gdy ją otwierałam. Pobiegłam po nią i razem z przyjaciółką obejrzałam ją dokładnie. W końcu Ea znalazła małe ,,J,, w rogu koperty. Zaczęłam się zastanawiać czyje to może być imię. Jakub? Nie to mój bliski przyjaciel. Julka Głowacz? Nie z nią gadam jak z siostrą. Mogłabym przyrzec,że znałam jeszcze jedną Julię. Tylko nie mogłam sobie przypomnieć kim ona była. W końcu Ewa na coś wpadła.
- Ej a pamiętasz tą Julię, dziewczynę Krzysia Miętusa?
- No.
- A może to ona? Od zawsze ineteresował ją Maciek.
Naprawdę. Zawsze widziałam jak na niego patrzy. Mimo tego była z Miętusem. Była straszną egoistką. A może się nam wydawało? Może na siłę szukałam winnego? Byłam tak tym wszystkim zmęczona, że zasnęłam na ramieniu Ewy. Około 2 w nocy obudził mnie telefon. Domowy. Pobiegłam na dół. Kamil stał przy słuchawce. Jego twarz pobladła a sam wypuścił słuchawkę z rąk.


----------------------------------------------------------------------------------------------
Szczęśliwa Dominika? xD

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 10

Z każdym dniem ja i Macie coraz bardziej się w sobie zakochiwaliśmy. Zbliżało się Bożę Narodzenie. Siedziałam w samolocie oparta o ramię Maćka. On spał. Ja jednak miałam jakieś dziwne przeczucia i ie mogłam spać. Widziałm, że mój brat też. Ale u niego to normalne. Miałam wrażenie, że mój mały domek z kart, który udało mi sie ułożyć zaraz runie. Samolot lądował. Dziś miałm się rozstać na kilka dni z moim Kotem. Na początku byłam przeciwna, ale przecież on też ma rodzinę. Na lotnisku czekała Ewa. Nie wiem czemu była smutna.
- Ewa!
- Madzia. - powiedziała smutna.
- Ej mała co jest? przecież zawsze cieszysz się na mój widok.
- Twoi rodzice mieli wypadek.
- Jak to? -zaszkliły mi się oczy.
- Przyczyny nie są wyjaśnione.
- A ich stan?
- Krytyczny.
 Rzuciłam się na Ewę. Miałam rację. Mój domek został pozbawiony dachu. Czy może się zdarzyć coś gorszego. Jak bardzo się myliłam. Kiedy podszedł do nas Kamil, najwyraźniej zadowolony, musiałam mu powiedzieć. Ewa się bała. Obserwowałam jak z sekundy na sekundę oczy Kamila napełniają się łzami. Nie minęło pięć sekund a byłam w jego obięciach. Mimo, że rodzice byli bardzo surowi kochaliśmy ich. Pojechaliśmy do szpitala, jednak tam powiedziano nam iż na razie nie wolno wejść. Pojechaliśmy do domu. Odstawiłam walizkę i walnęłam się z płaczem na łóżko. Miały to być takie piękne święta. A teraz najprawdopodobniej spędzę je w szpitalu. O ile po ,,wspaniałej,, reakcji Kamila, nas wpuszczą, Nie do rodziców a wgl do szpitala. Co jak co ale jeśli chodziło o rodzinę Kamil był jak bomba. Często wybuchał. Płaczem lub krzykiem. Dziś akurat było to drugie. Nie dziwiłam mu się. Sama ledwo powstrzymywałam łzy. Aż do teraz. Już zmęczona płakaniem zasypiałam gdy nagle usłyszałam trzask tłuczonego szkła. Pobiegła na dół. Zobaczyłam Kamila. Ręce miał całe we krwi. Okaleczył się. Na podłodze leżał rozbity wazon. Ręce trzęsły mu się jak nigdy. Pobiegła do niego. Był jakby nie obecny. Pociągnęła go za koszulę i zaprowadziła do stołu. Odchyliłam krzesło a on posłusznie usiadł. Szybko Pobiegłam po szufelkę i zamietłam. Następnie zajęłam się jego dłońmi. Oblałam je wodą utlenioną co cholernie go zapiekło. Nie chciałam by cierpiał ale w tym przypadku musiała. Ominęła je bandażem. Nie wiem jak Kamil stawi się na treningu. Cały poraniony i nie obecny. Może do tego czasu sytuacja z rodzicami się wyjaśni i będzie spokojniejszy
Mam nadzieję. Tymczasem zaprowadziła go do sypialni. Ewy na noc nie było. Miała rano sesję i aby tam dotrzeć musiała wyjechać w nocy. Ja sama poszłam spać. Nie zważając na to, że byłam ubrana walnęłam się na łóżko i oddałam w krainę Morfeusza.  Miałam dziwny sen. Ktoś krzyczał. Strasznie ale nie jak ktoś kto się boi. Jak ktoś kto był zły. Zobaczyłam ramkę z naszym zdjęciem, moim i Maćka. Leżała na podłodze. Pękła. Rozstała się na milion kawałków czy to Jakiś znak? Obynie. Obudziłam się oblana potem. Nie chwila to woda. Z pokoju wybiegł Kamil. No tak, tak mi się odwdzięczyć za wczoraj. Humor miał znacznielepszy. Po ogarnięcia się i wysuszeniu włosów. Pojechaliśmy do szpitala. O dziwo nas wpuścili. Z rodzicami było już lepiej. Szczęśliwa wróciłam do domu. Zobaczyłam list w skrzynce. Listonosz o tej porze nie chodzi. Wyciągnęła go i weszłam do domu. Spojrzałam na kopertę. Była zaawansowana do mnie ale nie było nadawcy. Otworzyłam ją. Gdy ujrzałam zawartość osubęłam się po ścianie. A przed oczami miała te.zdjęcia.



niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 9

Ten napis, czy mógł zwalić z nóg? No pewnie? Czy mi się podobał? Oczywiście. Nie wierzyłam. Ewa musiała mi krzyknąć do ucha bym się ,,obudziła,,. Maćka nadal pokazywali. Chwila... Drugi telebim. Kto na nim jest? Ja. Obok mnie stanęła Ewelina.
- No ej nie podejdziesz do niego?
- Jaaa, a ty jak z nim?
- To była podpucha ;)
- Oż wy wredne.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Wbiegłam na zeskok i rzuciłam się na Maćka. Oczywiście uchwyciło to chyba ze sto kamer. Nie przejmowałam się tym. Jego narty leżały na ziemi. Z nadal pokazywanym napisem.


,,Madzik, jeśli dziś wygram zgodzisz się ze mną chodzić?,,

Kilka słów a tak wiele znaczą. Dla kogoś odejdą w zapomnienie. Dla mnie zostaną. Co z tego, że to była pierwsza seria? Co z tego, że byłam w kurtce Austrii? Zdecydowanie za bardzo na niego naskoczyłam. Oboje wylądowaliśmy w śniegu. Co pewnie oglądnęło kilkanaście miliardów ludzi. Nie sądziłam, ze też coś do mnie czuje. Oczywiście potem musze zabić Ewę. Kiedy się podnieśliśmy Maciek poszedł na miejsce przeznaczona dla lidera. Ja natomiast udusić wszystkie trzy (Ewę, Ewelinę, Dominikę) po kolei. 
- Oooo nawet nie wiecie jaki foch na was dziewczyny.
- Byłyśmy przygotowane. Madzik a pamiętasz naszą słitfocię? - powiedziała Ewa. I pokazała mi nasze zdjęcie. 
Była ona jeszcze z czasów liceum. Kiedy Ewa miała długie loki. A ja długie proste włosy. Oczywiście je prostowałam. My geniusze. 
- Oż no wiecie, że na was nie da się długo gniewać. - rzuciłam się im w ramiona. Pierwsza seria zakończyła się debiutem Polskich skoczków. Na pierwszym miejscu był Maciek, na drugim Kamil a na trzecim Janek. Podczas przerwy nie miałam nawet chwili by zobaczyć Maćka a co dopiero z nim pogadać. Byłam porywana do wywiadów. Oczywiście w kółko reporterzy zadawali to samo pytanie. ,,Co sądzę o wyznaniu Kota?,, Kiedy ja kończyłam wywiad Maciek był porywany do kolejnego. Zorpoczyna się druga seria. Wiatr się wzmaga. Warunki ze skoku na skok coraz gorsze. Nadchodzi pierwsza 10, pierwsza 3. Już Kamil na rozbiegu. Zamykam oczy i proszę by nic mu się jie stało. W momencie kiedy je otworzyłam Kamil wylądował. Tak można powiedzieć ,,wylądował,,. Czemu? To chyba jasne. Tak długi skok nadawał się do zapisania w historii. Przyszła pora na Maćka. Znów te same nerwy co kilka miesięcy temu. Jest na rozbiegu. Zamykam oczy. Ktoś krzyczy mi do ucha
- Wygrał!!!!!
Otwieram oczy i widzę tą 1. Zaczynam skakać i piszczeć z radości jak małe dziecko. Chwila ex aequo z Kamilem. Dwóch moich chłopaków na pierwszym miejscu. Nie czekając na jakiekolwiek pozwolenie przeskakuję przez barierki i biegnę do chłopaków. Najpierw rzucam się na Kamila. Tak zdecydowanie zasłużył by wygrać ten konkurs.  Teraz pora przytulić Maćka. Lecz on zamiast tego wtapia się w moje usta. Mi to zdecydowanie odpowiada. Wokół nas kilkunastu fotografów i kilka kamer. Nie przejmowaliśmy się. Nawet Ewy, która też robiła zdjęcia nie zauważyliśmy. Za to wszyscy polscy skoczkowie wydali okrzyk radości.

Oczywiście nie obyło się bez świętowania.


Byłam wolna. W sensie nie rządził mną już Alex. Chłopaki ze względu iż wracaliśmy do domu nie obyli się bez kilku butelek wódki. I znów trzeba było pilnować Piotrka. Tym razem mi się to nie udało i zaczął drzeć się na cały głos.
All of my life
Too late
'Til you showed up with perfect timing
Now here we are
We rock it
Our fingers are stuck in the socket

Oczywiście Piotrek tak znał angielki jak Shakira polski. Także był niezły ubaw. Nagle zobaczyłam Kacpra Skrobota, któy podążał w naszą stronę. Złapałam Piotrka za rękę i zaczęliśmy biegać po hotelu. Kiedy byliśmy pewni, że uciekliśmy wróciliśmy do sali w której odbywała się impreza. Byłam na sto procent pewna, że wszyscy tańczą. Otworzyłam drzwi i ujrzałam zupełnie inny widok. Chłopaki siedzieli na krzesłach ze spuszczonymi głowami. Nad nimi zaś stał cały sztab szkoleniowy. Nie zauważyli nas.
- A Magda i Piotrek?
- Ich nie było! - opowiedział Maciek.
- Czy tymi próbujesz wmówić, że Piotrka nie było?
- Nie wmawiam no bo go nie było.
Po cichu wycofaliśmy się z sali. Usłyszeliśmy jedynie głos trenera.
- Zaraz to sprawdzimy. 
Piotrek momentalnie wytrzeźwiał. Pognaliśmy do swoich pokoi. Trener miał kartę dięki, której mógł wejść do naszych pokoi. Do mojego nie było mu się tak łatwo. Jakie było moje zdziwienie gdy się okazało, że jednak było mu łatwo. Sprawdzał dokładnie czy śpię. Nabrał się, ponieważ szepnął mi małe ,,przeprasza,, choć myślał, że nie słyszę. Kiedy tylko wyszedł od razu pobiegłam pod salę.Był tam już Piotrek. 
- Jeszcze raz mi coś takiego wywiniecie, a obiecuję, że nie zaznacie spokoju.
- Ale trenerze... - zaczął Dawid.
- Żadne ale. Jak jeszcze raz coś takiego zobaczę, to będziecie stosować dietę bułki z bananem. Na siłowni 2 razy więcej godzin.
Było słychać cichy jęk wydany przez skoczków. Co jak co ale taka kara byłaby sroga. 
- Na razie ujdzie wam to na sucho... - kontynuował - ale to nie oznacza, że tak łatwo  tym zapomnę!
- Szczerze Madzia? Trener po jutrze nie będzie pamiętał, że Maciek wygrał swój pierwszy konkurs PŚ.
- Hahahaha.
Słychać było kroki w stronę drzwi. Jak na zawołanie zerwaliśmy się i wpadliśmy do pierwszego lepszego pokoju. jak się potem okazało pokoju Gregora. Na szczęście się nie obudził -myślałąm.
- Kto tu jest?
- Yyyy Gregor?
- Madzia? Co ty tu robisz czemu nie śpisz? - podniósł głos.
- Proszę mów ciszej, później Ci wszystko wytłumaczę, ok?
- Niech Ci bedzie.
-droga wolna chodź Madzia!- rzekł Piotrek.
- Kto jeszcze tu jest? - zawołał chłopak. ale my już tego nie słyszeliśmy. 
Podbiegliśmy do sali. Uchylilam lekko drzwi. Chłopcy zostali sami. Za karę musieli posprzątać. Z jednej strony robienie parkietu z sali konferencyjnej nie było najlepszym pomysłem. Podbiegłam do nich.  Rzuciłam się na Maćka a on pocałował mnie w czoło. Szczersze? Nie wiem co było powodem tych czułości ale ważne, że były. Pomogliśmy sprzątać salę. Ewa zabrała mnie jeszcze do Starbacksa bo przeczytała, że jest jeszcze czynny. Zamówiłam swoją ulubioną kawę. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Lokal był prawie pusty. Bo kto wstaje o 3 w nocy na kawę? Dopijałam resztki kawy. Myślałam, że teraz wszystko będzie dobrze. Nie wiedziałam, że to początek wielkiej burzy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dośka poprawi Ci się humor co? :D 


sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 8

Dzisiejszy dzień chodziłam cały czas zamyślona. Dominika kiwała mii ręką przed oczami a ja nie widziałam. W końcu stanęli przed ostatecznym rozwiązaniem. Wzięli mnie za ręce i nogi. Wrzucili do śniegu. Wtedy ocknęłam się z zamyślenia. O czym myślałam? Czy to nie proste? O tym jak to będzie wyglądać? Gdybym przeszła do Polski. Nie przyjaźniłabym się już z Dominiką. Chyba, że przeszłąby ze mną. Ale Łukasz ma już asystentkę, która co prawda nie chce nią być ale musi. A gdyby tak wykombinować, żeby Amelia została modelką? Wszyscy byli by szczęśliwi. Dośka też, w końcu mogłaby częściej spotykać się z Kubą. Z tego co mi opowiadała to całkiem przyjemnie spędziła ten wieczór. Musiałam wykonać tylko parę telefonów i plan mógł być wcielany w życie.
- Tośka?
 - Tak
- Naprawdę? Boniu co u Ciebie?
- Wiesz porozmawiamy jak wrócę do Zębu. Teraz mam pytanie.
- Dawaj.
- Czy Twój chłopak Tomek dalej pracuje w produkcji Miss Polski?
- Tak, a co ?
- Mam jedną kandydatkę. Co ty na to ja prześlę Ci jej zdjęcie a ty pokażesz mu?
- No pewnie ;)
- To zaraz Ci wyślę :)
- Oki.
- Teraz muszę kończyć, pa !
- Pa :*

Czyli moją operację można uznać za rozpoczętą. Ciekawe czy wypali.
Powoli zbliżało się Boże Narodzenie. Podjęłam decyzję, ale Austrii jeszcze nie powiedziałam, że odchodzę. Mimo tak krótkiego okresu pracy polubiłam skoczków. Szczególnie Manu i Gregora. Z nim wszystko sobię wyjaśniłam. Mimo wszystko widziałam, że dość często na mnie spogląda. Nie obchodziło mnie to. No bo po co się przejmować? Przechodzę do Polski. Mimo wszystko bedę za nimi tęśknić. Nigdy nie zapomne jak Dominika mnie zawołała i oglądałyśmy jak Gregor oblewa się wodą. Pamiętam jak potem nas ścigał, a że był cały mokry wyrżnął w holu. Haha lub te nasze selfie. Gregor zdecydowanie jest uzależniony od instagrana, zresztą jak Manu :) Już za kilka dni mój plan miał zadziałać. Wiedział o nim tylko Łukasz a no i Ewa. Ona zawsze o wszystkim musi wiedzieć ^^ Misja do wykonania była dość trudna. Ale razem znaczymy więcej. Miało to wyglądać następującą: Amelia dostaje maila, że jest śliczna i  proponują jej casting. Ami nie wie do kogo się udać. I tu wkracza Domela. Od kilku tygodni kumpluje się z Amelią by ona poszła do niej, no ale jak tu Dośki nie lubić? Ona ma doradzić Ami by przeciwstawiłą się ojcu. Łukasz się zgadza a Dominika zajmuje miejsce asysteni. O Amelii usłyszy Polska, a że jest piękna to na pewno będzie miała potem dużo propozycji. Plan idealny. Gorzej wykonanie. Bałam się, że coś pójdzie nie po myśli. Jednak postanowiłam zająć się czymś innym. Włączyłam galerię w telefonie. Było tam pełno zdjęć moich przyjaciół. Po prostu często zabierali mi telefon i robili sb selfie, szczególnie Amelia xD

Kilka zdjęć z telefonu.
Amelia:


Maciek, za czasów kiedy się przyjaźniliśmy, brakuje mi tego, ale nie potrafię mu wybaczyć.


Mój braciszek ^^ <3


Ewka

Marcelina


Bardzo się cieszyłam, że mam je w telefonie :) Brakowało mi tylko zdjęć Dominiki, ale ona za tym nie przepadała. Nagle wbiegła cała zadyszana do pokoju. 
- Co się stało?
- Misja zakończona sukcesem idzie do Łukasza!
- Serio?
- Tak!
- Boniu, kocham Cię Dośka.
- Ja Ciebie też Madzik. 
Przez prawię godzinę gadałyśmy zupełnie o niczym.Dominika opowiedziała trochę o tym związku na odległość z Kubą. Powiedziała też, że Maciek chodzi z Eweliną. Oczywiście cieszyłam się bo to mój przyjaciel. Może i były ale i tak zależało mi na jego szczęściu. Ktoś zapukła do drzwi. Dominika rzuciła szybkie wejść. O wilku mowa-pomyślałam, w drzwiach stał nie kto inny jak Maciej Kot. Ten sam, któy zawsze ją pocieszał i ten sam, który ją tak boleśnie zranił. Może to by nie bolało tak bardzo, ale wiedziałam, że od pewnego czasu czułam do niego coś więcej. 
- Możemy pogadać? -rzucił do mnie.
- To ja was zostawię - powiedziała tylko tyle jej przyjaciółka. No właśnie PRZYJACIÓŁKA. Wiedziała, że z Ewą miała plan złączenia ich w parę. 
- Proszę, wybacz mi już gdy przeglądam telefon mam pełną galerię Twoich zdjęć. Nie mogę tak po prostu wymazać tego co było.
- A co było?
- Wspaniała przyjaźń, tysiące świetnych chwil. Nie chcę ich stracić. Nie przez kilka słów.
Nie wytrzymałam. O to mi chodziło. Chciałam aby Maciek mi udowodnił, że coś dla niego znaczą te chwile. Po policzkach poleciało mi kilka łez. Rzuciłam się na niego. On kręcił mną w kółko. Strasznie się cieszyłam, że to koniec tego mojego ,,Focha,,. 
- Gratuluję związku z Ewelisią, Panie Kocie! - starałam się pokazać, że cieszę się z tego. Choć wcale tak nie było. 
- Dzięki :) 
-Masz może ochotę na lody?
- Jeszcze pytasz? Idziemy.
Pociągnął mnie za rękę. Odruchowo złapałam za kurtkę Austrii. Mimo, że nie musiałam. W końcu nie szłam na skocznię a na lody. Tak trochę to dziwne. Lody w środku zimy? Ale my tak mieliśmy. Byliśmy inni i było nam z tym dobrze. On od razu zamówił lody. Doskonale wiedział jakie są moje ulubione. Znał mnie na wylot. Czasami miałam wrażenie, że czyta mi w myślach. A jeśli tak jest? Nie bądź głupia! Zbliżały się ostatnie zawody przed świętami. Czyli ostatnie zawody w Teamie Austrii. Kiedy widziałam ten uśmiech na twarzy Gregora. Byłam pewna, że gdy się dowie ten uśmiech zniknie. Rozpoczęła się pierwsza seria. Jak na złość warunki nie sprzyjały. Kolejny skoczek miał dziś upadek. Jednak nie tak poważny jak Krzysiek. A co do Krzysia. On ma się dobrze. Wrócił do kraju. Razem ze swoją dziewczyną codziennie chodzą na rehabilitację. Ponoć jest duża szansa, ze bedzie chodził. Z zamyśleń wyrwał mnie głos spikera krzyczącego : Maciej Kot!. Spojrzałam na belkę. Był tam. Uśmiechnięty. Jest na rozbiegu i leci. Zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam był cały radosny. Miał z czego. Skok był tak długi, że jego przewaga na rywalem wynosiła aż 11,2 punktów. Odpiął narty i pokazał je do kamery. Kiedy przeczytałam napis myślałam, że zemdleję. Dzwonię do Ewy nie odbiera. Ktoś łapie mnie od tyłu. No tak Ewa ! Po co ja do niej dzwoniłam. Nie mogłam uwierzyć w ten napis. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Yeah nareszcie skończony. Krótszy chyba być nie mógł... Dziękuję Dominice, która dzielnie mi pomagała. KC <3 

Kamil zadowolony z mojego rozdziału? xD 

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 7

Nie wierzyłam słowom lekarza. To nie może być prawda, Krzysiek jest za młody by wieść takie życie. Wróćmy do początku...
- Proszę państwa Pan Krzysztof Biegun ma pęknięte kilka kręgów w kręgosłupie.
Chwila, chwila!Pęknięte? Czy to oznacza, że Krzysiek nie będzie mógł skakać? Co gorsza chodzić? Ale on był taki młody. Lekarz mówił coś jeszcze, ja go nie słuchałam, aż dotarły do mnie słowa.
- Jeszcze o tym nie wie.
- Nie wie?
- Tak stwierdziłem, że lepiej by dowiedział się od przyjaciół.
Tchórz-myślałam. Ale z drugiej był młody, a powiedzieć takiej osobie, że może już nigdy nie stanąć na nogi to jak cios w serce. Zaszkliły mi się oczy, co zauważył Dawid i mnie przytulił. Co jak co ale Dawid był świetnym przyjacielem. Nadeszła chwila prawdy. Podążaliśmy korytarzem szukając sali 308. Gdy ją znaleźliśmy zobaczyłam Krzysia. Rozmawiał ze swoją dziewczyną - Anetą. Był szczęśliwy, myślał, że za kilka dni wyjdzie ze szpitala. Nie wiedział, że na wózku inwalidzkim. Nie chciałam być przy tym kiedy mieli mu powiedzieć, wiedziałam, że nie wytrzymam i wybuchnę płaczem. Koledzy to uszanowali. Oparłam się o futrynę i patrzyłam na niego. Z sekundy na sekund jego twarz zbladła. Po policzkach poleciały pojedyncze łzy. Wiedziałam, że gdybym tam była i płakała nie pomogłabym wcale Biegunowi. Dobrze zrobiłam zostając. Po około godzinie odważyłam się wejść. Chłopcy pocieszali Krzysia jak tyko mogli. Twierdzili iż lekarz mówił, że jest dość duża szansa, że będzie chodził. Łukasz rozmawiał przez telefon zo osobą, która miała się zjąć chłopakiem.Podeszłam do niego i objęłam najmocniej jak potrafiłam. Może mało rozmawialiśmy z Krzysztofem, ale jeśli już to było tyle tematów, że raz prawie spóźnił się na swój skok. Czas w szpitalu mijał powoli. Aż wreszcie stało się coś czego większość się spodziewałą.
- Wyjdźcie, to, że jestem kaleką nie oznacza, że macie tu siedzieć i się  nade mną użalać.
- Ale... - zaczął Kamil.
- Nie , wyjdźcie.
Posłuchaliśmy go. Przecież nie należy go denerwować. Minęło kilka dni aż wszyscy doszli do siebie. Ewa wróciła do domu. Jak bardzo by chciała nie mogła jeździć z Polską kadrą wiecznie. Ja widywałam się z chłopakami coraz rzadziej. Z czego ani ona ani ja nie byli zbytnio zadowoleni. Przyszła pora na kolejne zawody. Tym razem warunki były sprawiedliwe. Stałam przy barierce przyglądając się skokom zawodników. Ktoś złapał mnie w pasie i obrócił kilka razy. Gdy się odwróciłam zauważyłam wesołego Kubę.
-Kuba!
- No wiem wiem jestem coraz ładniejszy ale Twoja reakcja to przesada.
- Chciałbyś.
Żartowaliśmy tak chwilę. Kiedy było trzeba Kuba był zawsze przy mnie. To chyba było rodzinne u Kotów. Każdy bardzo mnie lubił.
- Mój brat to glupek.
- Serio nie musisz zaczynać tego tematu ;)
- Ja bym nie pozwolił, byś odeszła, walczyłbym o naszą przyjaźń.
- Ale to ty, Maciek jest inny.
- A jednak jesteśmy braćmi.
Do barierki podeszła Dominika.
- Hej Magda, trener prosi Cię na górę.
- oki.
- Hej a może mnie przedstawisz? - odezwał się Kuba.
- A no tak, Dominika Kuba, Kuba Dominika. Dobra Kubuś ja lecę na górę.
- Ok !
- Do zobaczenia- rzuciała Dominika/
- Do następnego!
Brr na wieży było zimno. Przeklinałam kilka razy, że nie wzięłam grubszej kurtki. Przynajmniej tyle, że mogłam wymienić kilka zdań z Łukaszem i Amelią, którą bardzo dobrze znałam.
- Słyszałam, że polubiłaś się z Eweliną!
- No tak fajna z niej dziewczyna. Co teraz robi?
- Siedzi u Ewy.
- A, nie mogę się doczekaś Wisły, wtedy ją zobaczę.
- Aha :) muszę wracać do trenera bo zaraz Kraft.
- Pa :*
- Pa!
Wszyscy oddawali naprawdę dobre skoki. Trzeba było podlizywać się trenerom, w końcu IO tuż tuż. Oczywiście po drugiej serii zwycięzcą był Kamil. Nie obyło się bez wpadu w ramiona, przed tysiącem reporterów. Widziałam z boku, że Gregor był zły. Powinnam zanotować, że trzeba go wysłać do psychologa. W końcu od tego jest. Świętowanie w hotelu było wskazane. Jednak nigdzie nie widziałam Dominiki i Kuby. Stwierdziłam, że nie będę ich szukać. Widziałam, że wpadli sobie  w oko. Ci to mają szczęście. A ja? Jeden facet mnie całuje, drugi mówi, żę myliłam się, że jesteśmy przyjaciółmi. I weź tu się zakochaj, tak normalnie, po ludzku. Żałowałam, że nie było tu Ewy. Ona zawsze potrafiła mnie pocieszyć. czasem zastanawiałam się, czy się nie pomylili i czy Ewa to nie moja siostra. Około 1 w nocy impreza się skończyła. Albo raczej ktoś ją skończył. Łukasz. Najwyraźniej obudziły go ocne przechadzki pijanego Piotrka. Raz na środku korytarza chciała ze mną śpiewać shakirę. Kiedy mu wytłumaczyłam, że nie jesteśmy w Las Vegas a on nie jest Shakirą, odpuścił. Udałam się do swojego pokoju. Nie było jeszcze Dośki. Nie czekając na nią poszłam spać. Stwierdziłam, że skoro ona jutro i tak ma wolne to po co szukać jej po całym hotelu, kiedy jest sobie z Kubą? Niczego bardziej nie chciała niż szczęścia kolegi. Już zasypiałam, kiedy obudziło mnie pukaie do drzwi. Stwierdziłam, iż Domela zapomniała karty otwierającej drzwi. Gdy otworzyłam do pokoju wpadł Kruczek. Chwila skąd on zna mój numer pokoju? Nie ważne.
- Magda!
- Słucham?
- Jest sprawa, Tajner zauważył, że dzięki Pani Austria skacze lepiej.
- I co to ma znaczyć w związku ze mną?
- Czy nie chciałabyś przejść do naszej kadry?
- Ale w środku sezonu?
- Mniej więcje.
- A co z Panem Kotem?
- ogłosił iż przechodzi na emeryturę.
- Aha.
- I co zgadzasz się?
- Muszę to przemyśleć...
- Dobrze :) oczekuję Twojej odpowiedzi jutro o 12 :) Miłych snów.
- wzajemnie.
Jednak chyba nie usłyszał. Ja zmęczona całym dniem walnęłam się na łóżko i w ubraniu oddałam się krainie Morfeusza.


__________________________________________________________________________
Dominika nie zabijaj  xD

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 6

I've been ignoring this big lump in my throat 
I shouldn't be crying, tears were for the weak 
The days I'm stronger, now what, so I say 
But something's missing 

Whatever it is, it feels like it's laughing at me through the glass of a two-sided mirror 
Whatever it is, it's just laughing at me 
And I just wanna scream 


Gdy się obudziłam obok siebie zobaczyłam śpiącego Kamila, jak on słodko śpi. Po cichu wstałam i poszłam do łazienki. Gdy z niej wyszłam Kamyka już nie było. Ile tam siedziałam? :O No nic, zeszłam na śniadanie. Dzień wydawał mi się wyjątkowo spokojny, za spokojny. Najwyraźniej zarówno Polska jak i Austriacka ekipa jest już na śniadaniu. Nic bardziej mylnego. Gdy tylko przeszłam przez hol, z tyłu napadło mnie kilka osób. Zawiązało oczy. Kiedy opaska się rozwiązała, leżałam w wielkiej zaspie śniegu. Kiedy już się podniosłam sprawców nie było. Najgorsze było to, że nie wiedziałam gdzie jest hotel. Nie zabrałam iPhone. No to klops. Jak dostarczę Pointnerowi notatki o formie skoczków, a tym bardziej jak pojadę na lotnisko po Ewę? Zaczepiłam pierwszego lepszego przechodnia. Wytłumaczył mi drogę do hotelu. Ja tylko podziękowałam i rzuciłam się biegiem w stronę, którą pokazał mi bardzo miły człowiek. Udawałam się uliczkami tak jak kazał. Kiedy wreszcie dotarłam do ,,celu,,, zobaczyła galerię sztuki. Chwila galeria? Niespodziewanie podszedł do mnie Gregor.
- Widzę, że przyszłaś!
- No pewnie! - rzekłam zdezorientowana.
- Patrz.
Weszłam do środka. To była galeria zdjęć. Zdjęć Gregora. Było ich mnóstwo. Jednak moją uwagę przykuło zdjęcie, w jednym z rogów sali. Moje zdjęcie. Co prawda wyglądało jak selfie, ale zrobił je on. Czułam w sobie dwa uczucia. Złość, że do galerii wstawił moje zdjęcie ale również bardzo się ucieszyłam, że to ja a nie ktoś inny.
- Niespodzianka! - powiedział mi do ucha.
- Co tu robi moje zdjęcie?
- Wiesz to w końcu ta niespodzianka.
- Zrozumiałam, ale czemu się mnie nie spytałeś?
- A czy to byłaby niespodzianka?
- Nie..
- No widzisz! Teraz obejrzyj resztę zdjęć. 
Po galerii chodziłam około 2 godziny. Kiedy żołądek dał mi do zrozumienia, że potrzebuje zasilania. Opuściłam Gregora i udałam się drogą, którą powiedział mi chłopak. Jak się okazało ta była dobra. Zeszłam do stołówki. Jak się okazało śniadanie trwało w najlepsze. Ale chwila, godzina śniadania była ustalona na inną. Jednak nie dręczyła się tym zbyt długo. Siadłam koło Dominiki, która miała słuchawki na uszach.
- Czego słuchasz?
- The Beatles, chcesz posłuchać ?
- Pewnie :)
Przez resztę śniadania słuchałyśmy z Dośką muzyki. Kiedy spojrzałam na jej telefon dowiedziałam się, która godzina. Za dziesięć minut miałąm odebrać Ewę. Popędziłam do samochodu, który dzień wcześniej wypożyczyłam. Za 5 dziesiąta byłam na lotnisku. Ewa przyleciała 10 minut temu. Siedziała na ławeczce i oczekiwała na mnie. Podbiegłam do niej, ona wstała a ja rzuciłam się jej w ramiona. Bardzo ją kochałam, była przy mnie w tych ważnych i czasem trudnych momentach. 
- Ewkuś, tęskniłam!
- Ja też Madziuku !
- Nowa ksywka?
- A jak!
wybuchłyśmy śmiechem. Pojechałyśmy do hotelu. wszyscy zawodnicy byli na treningu, więc niespodziewani goście to raczej w tym wypadku było niemożliwe. Zamówiłam Ewie pokój. Obok mojego. Długo musiałam przekonywać Paią na recepcji, że to żona Kamila. Inaczej nie dałaby pokoju obok siebie. Ewa poleciała odstawić walizkę. Kiedy dotarła do holu, stwierdziła, iż pora na zakupy. Chętnie się zgodziłam. Od Alexa dostałam dzień wolnego, by móc go spędzić z Ewą. Oczywiście Manu i Gregor protestowali. Nie wyobrażali sobie treningu beze mnie. Zakupy można zaliczyć do jak najbardziej udanych. Aż bałam się sprawdzać stan mojego konta. Oby dwie ubrałyśmy się w kilka nowych ubrań. Ewa wybrała TO a ja TO. Udałyśmy się na skocznię. Siadłyśmy na trybunach ze względu na to, że Ewa nie chciała by Kamil ją zobaczył. Wiedziała, że nie skupiłby się na skoku. Dziwnym trafem usiadła obok nas Dominika tłumaczyć iż nie była tam potrzeba. Ewa i Dośka bardzo się polubiły. Obie słuchały The Beatles. 
- Bardzo fajnie się ubrałyście.
- Takie tam małe zakupy - powiedziała Ewa.
- Małe - rzekłam
Śmialam się w duchu z tego, że Ewa uznała te zakupy za małe. Zawody pod względem warunków były nierówne. Raz wiał wiatr pod narty a raz z tyłu skoczni. Po pierwszej przerwie prowadził Gregor. Z jednej strony cieszyłam się a z drugiej byłam smutna, ponieważ Kamil zajmował 5 miejsce. Wykorzystując 15 - sto minutową przerwę, opowiedziałam dziewczyną o dzisiejszej, rannej sytuacji. Obydwie stwierdziły, że to na pewno nie byli austriacy. Nie wytrzymaliby takiej drogi nic nie mówiąc. Zwłaszcza Manu, który zawsze nabijał się z zachowania Thomasa. Czyli to byli Polacy! To dlatego Kamil od razu zniknął. Oż ten. Potem się z nim policzę. Musieli być w zmowie z Gregorem. Nie mogłam dalej rozmyślać, ponieważ zaczęła się druga seria. W niej warunki były deko łaskawsze. Przyszła pora na skok Kamila. Miał bardzo słabe warunki. Zacisnęłam dłonie z nadzieją by nic mu się nie stało. Ale po co? Skoro Kamil skoczył najdłuższy skok w konkursie i zakończył go telemarkiem? Szalałam i piszczałam ze szczęścia. Przed skokiem lidera razem z Ewą zeszłyśmy na dół. Ja się później okazało Gregor oddał słaby skok, a Kamil został liderem. Nie ma lepszego momentu na ujawnienie iż Ewa tu jest. Ale nie musiałam jej mówić. Kiedy Kamil był na zeskoku i machał do kibiców, Ewa rzuciła mu się w ramiona. To było takie romantyczne. Porwalam od Gregora aparat i zrobiłam im kilka zdjęć. Nadeszła pora na dekorację. Ewa robiła Kamilowi zdjęcia, a ja stałam wśród Polskich skoczków i przyglądałam się szczęśliwemu Kamilowi. Kiedy dotarliśmy do hotelu. Byliśmy gotowi na świętowanie. Jednak nikt nie spodziewał się jednego. Tuż za nami odezwał się głos Kruczka, byłam pewna, że chodzi o mnie.
- Jedziemy do szpitala!
- Co się stało?
Pytał każdy siedzącego obok siebie partnera. Snuto różne przypuszczenia. Jednak nikt nie wiedział co naprawdę się stało, że Kruczek miał czasem załamania w głosie. Gdy dojechaliśmy, pędem pobiegliśmy do gabinetu lekarza, który prowadził leczenie Krzysia. Gdy byliśmy wszyscy on pierwszy się odezwał.
- Drodzy Państwo, Pan Krzysztof Biegun...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uf myślałam, że nigdy tego nie skończę :) Kolejna dedykacja dla Dominiki :)

Rozdział 5

Take off all of your skin
I'm brave when you are free
Shake off all of your sins 
Then give them to me
Close up let me back in
I wanna; be yours, wanna' be your hero

And my heart beats...

Like the empires of the world unite,
We are alive 
And the stars make love to the universe
You're my wildfire every single night
We are alive
And the stars make love to the universe...

-Amelia!!!
-Maciek?
- Tak, co się stało?
- Y... - Powiedz, spokojnie nie powiem Łukaszowi.
- No boo spotykałam się z takich chłopakiem bo on powiedział, że doprowadzi mnie do sławy ii ja się zorientowałam, że on mnie oszukuje i chciałam odejść i tak się stało... - głos zalamał się jej na dobra, zaczęła płakać więc Maciek uklęknął przy niej i objął ją ramieniem. 

*Magda*
Piątek. Dziś lecę do Klinghental poznać resztę mojej nowej ekipy. Czy się boję? jeszcze jak, może sobię nie poradzę? weź się w garść. Była 8:00, samolot miałam o 10:00. Wstałam zaglądnęłam do szafy i wybrałam TO, weszłam do łazienki wykonałam wszystkie ważne czynności i zeszłam na dół. Kamila już nie było, miał samolot o 6:00. Ewa poszła zająć się
Mileną więc byłam sama. Wspominałam te najważniejsze chwile z polską reprezentacją. Te imprezy, covery, żarty, zdjęcia. Muszę być silna - myślałam. Lot minął spokojnie. Doleciałam, następnie pojechałam taksówką do hotelu. Siedziałam przy barze, miałam idealny widok na hol. ,,Mojej,, kadry nigdzie nie było. Polacy wrócili już z treningu. Kamil pomachał mi radośnie a ja rzuciłam się na niego jakbyśmy się rok nie widzieli. 
- Czekasz na nich?
- Tak, chyba tylko ich nie ma.- O wilku mowa - puścił mi oczko i odszedł dumny.
Podeszłam do kadry szybkimi krokami. Nagle Kofler wyciągnął kartkę z autografem. 
- Nawet fanów do hotelu wpuszczają. 
Obraziłam się podeszłam do Manu.
- Magda! 
Przytulił mnie.
- Koffi czy ty jesteś aż tak ślepy, żeby nie widzeć tysiąca reklam na kurtce?
Nie uzyskał jedna odpowiedzi, ponieważ przyszedł trener ze swoją asystentką. Wyglądała na dziewczynę z mojego wieku.
- Chłopaki, to jest Magda, nasza nowa fizjoterapeutka na rok!
- Mogłam sama to powiedzieć trenerze.
- Ale chyba nic się nie stało?
- Nie -uśmiechnęłam się by dodać mu otuchy.
- A to moja asystentka Dominika!
Dominika? Polskie imię, Polka? myślałam w duchu. Potem Alex przeczytał rozdział pokoi i jak się okazało byłam razem z Dominiką. A co jeszcze lepsze tylko piętro dzieliło mnie od Kamila. Po rozpakowaniu postanowiłam rozpocząć rozmowę.
- hej mów mi Madzia
- Ja jestem Dominika ale mów mi Dośka.
- Czy ty jesteś Polką?
-Tak a ty
- Ja też! 
Resztę czasu do obiadu spędziiłyśmy na gadaniu. W stołówce zaczepił mnie Piotrek i zapytał, który mam pokój, wiedziałam więc ze spokoju po skokach nie będę mieć. Przyszła pora na konkurs. Warunki były fatalne. Stałam na dole razem z serwismenem. Jednak nie mieliśmy spokoju by pogadać bo co chwilę któraś krótkofalówka się odzywała. Kilka razy przechodziłam obok domku Polaków, więc czasem radziłam się w niektórych sprawach pana Kota. Konkurs skończył się po pierwszej serii, którą wygrał Kamil. Bardzo się cieszyłam, jednak szczególnie nie imprezowaliśmy, skoczkowie mieli zakaz, dlatego wpadli do mojego pokoju i obejrzeliśmy film. Coraz bardziej zaprzyjaźniałam się z Dominiką. Byłyśmy bardzo podobne. Polaków z dnia na dzień widywałam coraz rzadziej. Ktoś rozpuścił głupią plotkę, że wolę Austrię niż Polskę. Od Kamila dowiedziałam się, że to Maciek. 

****
Puk, puk, puk
Puk, puk,puk

Obudził mnie dziwny dźwięk, wstałam otworzyłam drzwi a przed nimi stli Manuel oraz Gregor z pistoletami na wodę. Oblali mnie całą a następnie uciekli. A ja myślałam, że gorszym niż Piotrek być się nie da. Zobaczyłam, że moje ubrania, które prsygotowałam były mokre, zresztą jak cały pokój. Po długim namyśle ubrałam się w TO Jak się potem okazało najlepszym wyborem to nie było. Kiedy byłam przed hotelem, ktoś nagle złapał mnie za ręce i nogi, pohuśtał a następnie wrzucił w zaspę. Po śmiechu rozpoznałam Piotrka ale nikogo więcej nie było słychać. Lekko przemoczona udałam się samotnie na trening. Austria skakała nieźle, zdawało mi się, że kiedy Gregor skoczył swój skok puścił do mnie oczko. Najgorszy w tym treningu był upadek Krzysia Bieguna, który oddał naprawdę daleki skok jednak tuż po lądowaniu się zachwiał. Oczywiście gdy tylko to zobaczyłam przeskoczyłam barierki i pognałam do niego, jednak po drodze ktoś złapał mnie w pasie i zaciągnąłną na tył skoczni. Gdy mnie postawił zobaczyłam Maćka, chciałam go zostawić ale mi nie pozwolił.
-Magda posłuchaj...
- nie, nie zamierzam niczego słuchać!
-Daj mi wyjaśnić!
- Co tu wyjaśniać, najwyraźniej nie jesteśmy przyjaciółmi.
- Proszę..
- Nie Maciek, nawet nie wiesz jak to bolało - krzyknęłam i pobiegłam na skocznię z nadzieją, że nie spotkam Maćka. 
Złapałam za kurtkę Kamila, który się odwrócił.
- Co z nim?
- Nie najlepiej - rzekł smutny
- Jak to?
- Z tego co słyszałem, wstrząs mózgu, połamane kilka żeber i stłuczone płuco.
- Ale nic mu nie będzie?
-Na razie został przewieziony do szpitala w stanie krytycznym. 
Ja nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w Kamila, z nadzieją, że to kolejny sen, zły sen. Jednak znów był prawdą. 
Wszyscy skoczkowie wrócili do hotelu, ja od razu nie zważając na wołania Manu i jego kolegów udałam się do pokoju. Potrzebowałam ciszy i spokoju. By wszystko przemyśleć. Co? Wypadek Krzyśka, prośby Maćka i to tajemnicze zachowanie Gregora. Wszystko wydawało się jak jeden zły sen, z którego nie mogłam się obudzić. Już zasypiałam gdy mój laptop wydał charakterystyczny dźwięk.
- Hej Ewa!
- Hej Madzia, tak długo się nie odzywałaś, bać się zaczęłam.
- Nie potrzebnie.
- Ej nie przejmuj się Krzyśkiem dojdzie do siebie!
- Wiem...
- Ale mniejsza z tym, jutro przyjeżdżam.
- Ewa do Kussamo?
- Nuuu
- Ale po co?
- Żeby was wszystkich powspierać.
- Aha , nawet nie wiesz jak się cieszę, poznałam tu taką Dominikę, świetna jest musisz ją poznać!
- Haha, ale nie mów nic Kamilowi, chcę by to była niespodzianka.
- Oki ^^
- Przepraszam, muszę kończyć Madzia przyszedł Kuba na sesję.
- Pozdrów go! 
- No pewnie, paa!
- Paa! 

Zamknęłam laptopa, rozmyślając jaką ma Kamil kochającą żonę. Dużo jeszcze czasu minęło zanim przestałam myśleć o Krzyśku. Z tego wszystkiego kompletnie zapomniałam o kolacji. 
puk*puk*puk
-Otwarte
- Hej siostrzyczko, pomyślałem, że jesteś głodna!
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Zaczęłam jeść wszystko co Kamil mi przyniósł. Był kochany. Potem obejrzeliśmy nasz ulubiony serial ,,Sherlock,,. Nie wiedząc kiedy zasnęłam wtulona w jego tors. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nigdy tak długo nie pisałam rozdziału, a miałam kilka blogów. Dedykacja dla Dominiki, Magdy i Oli :)n

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 4

*Oczami Magdy*

Trudno było mi się oderwać a jednak to zrobiłam. Spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem a następnie dałam mu z liścia. Czemu? Nie wiedziałam, z jednej strony czułam motyle w brzuchu a z drugiej tylko i wyłącznie obrzydzenie. Objął mnie, wyszarpnęłam się szybko i pobiegłam w stronę restauracji. Wpadłam jak piorun do sali. Podbiegłam do wypitej Ewy, która potrzebowała pomocy. Ale chwila chyba miałam się jej poradzić?
- Ewa żyjesz?
- Auu moja głowa...
- Zanotuj, żeby nigdy więcej nie pić z Piotrkiem!
- Magda co ty taka zła?
- Później Ci opowiem ale teraz a niech Ci będzie idź i baw się.
- Dzięki. - ostatnie słowo Ewa wypowiedział już na parkiecie.
Siedziałam samotnie, gdy nagle znikąd pojawił się dość ładny chłopak, którego Magda kojarzyła ale nie mogła sobie przypomnieć. Wiedziała, że to chłopak z Austrii.
- Zatańczysz?
- Pewnie- rzekła uradowana, ktoś się mną zainteresował. Nie wiedziałam, że z jednej strony sali przygląda mi się Gregor, a z drugiej Maciek. Z tym chłopakiem bawiłam się świetnie.
- Manuel ale mów mi Manu,
- Magda, tego chyba nie trzeba zdrabniać.
Oboje śmialiśmy się i po tym tańcu tańczyliśmy kolejny i kolejny. Jakąś 1/3 wieczoru spędziłam z Manuelem. Bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało. Jak to na niego przystało nie obyło się bez pamiątkowego selfie.

*Oczami Maćka*
Widziałem Magdę jak obściskiwała się z Gregorem. Nie, żebym ją śledził. Siedziałem na ławce w parku gdy ją zobaczyłem, chciałem wstać, podejść, przytulić. Nie zdążyłem, podszedł do niej Gregor. Tak bardzo chciałem by było jak dawniej. Nie mogłem, tchórzyłem. Mimo to podoba mi się Ewelina, chciałbym ją poznać bliżej ale ostatnio jej nie widuję. Czemu?

***
Reszta wesela przebiegła pomyślnie. Austria przyłączyła się do Polskiego stolika, przez co bardzo trudno było wrócić do domu. Skoczkowie chyba jeszcze nigdy tak nie balowali.
Maciek miał zamiar wyznania Ewelinie co czuje. Zobaczył ją, tyle, że całowałą się. Nie dawno mówiła mu, że jest wolna. Gra na dwa fronty? Odwrócił się i poszedł w przeciwną stronę. W głowie huczała mu jedna myśl ,, z kim?,, nawet nie zauważył gdy potrącił Amelię, która od tego roku miała być asystentką Kruczka. Byłą za ładna, mogła by być modelką, miała w tym zawodzie świetlaną przyszłość. A jak ją rozpoczyna ? będąc asystentką. Minęli się zbytnio nie zwracając uwagi. Maciek szedł i szedł po Zakopanym, nie wiedział gdzie idzie, szedł tam gdzie go nogi poniosły.

*Magda*
Po imprezie wróciłam z Kamilem i Ewą do domu. Niestety zastaliśmy nie miłą niespodziankę. Bodajże rodziców. Kochałam ich ponad wszystko ale jeśli w grę wchodziły imprezy, najchętniej zapadłabym się pod ziemię.
- Co tu robicie? - zapytał pół przytomny, ale dobrze to maskował.
- I skąd macie klucz?
- Był pod wycieraczką, ale teraz wy się tłumaczcie, jest 6 rano!
- A my jesteśmy dorośli, a teraz żegnam was!
- Kamil! - syknęła mama,
- Daj spokój przyjdziemy jak będą trzeźwi.

***
Idę idę i nagle przeraźliwy pisk. Zaczynam biec, znów krzyk. Biegnę i biegnę w kierunku odgłosu. Dobiegłem do ślepego zaułka w którym leży zakrwawiona...

------------------------------------------------------------------------------------------------
Dośka dzięki za wenę :*

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 3

Austin M keep doing your thing
Let these boys keep slipping man
I'm not into gymnastics but I'm into flipping* things

I tell these women that it's all about the team, 
Jordan and Pippen man
So do you want to join the team
Now tell me little miss thang 
Dalé

Wiedziała, że to jej dzwonek. Nie chciała odbierać. Czemu? Bała się, że to on. Ten, który ją zranił. Jednak iPhone nie dawał za wygraną. Odebrała.
- Boże Magda co się stało!
- Nic, nic Ewa?
- No nie Święty Mikołaj wiesz!
- Haha :)
- Gdzie ty wgl jesteś?
- Poczekaj widzę jakąś restaurację, zaraz przeczytam nazwę.
- Ok.
- Jakaś ,,Twój Zakątek,,
- Magda co ty do Cieszyna pobiegłaś! - odezwał się głos Piotrka
- Najwyraźniej...
- Boniu Magda nie ruszaj się zaraz przyjadę.
- Niech Ci będzie.
Magda weszła do restauracji, ze względu iż zaczęło padać. Gospodyni przyjęła ją bardzo miło. Przyniosła jej ręcznik oraz nalała ciepłego żurku. Magda tłumaczyła, że nie wzięła, ze sobą portfela, jednak Gospodyni nie chciała słyszeć o pieniądzach. I wreszcie zobaczyła znajomy samochód. Tylko z niego nie wyszła Ewa a Kamil. Nie chciała z nim rozmawiać, wiedziała, że jej brat zaraz będzie chciał coś zrobić Maćkowi. Mimo wszystko nie zasłużył na to. 
- Magda choć -  rzekł łagodnie.
- Kamil trzeba zapłacić nie wzięłam portfela.
- Nie fatyguj się młodzieńcze, to tylko troszkę żurku - rzekła starsza Pani
- Niech już będzie.
- Jeszcze raz dziękuję za wszystko do widzenia!
Szybko wsiadła do auta z nadzieją iż Kamil nie zacznie tego tematu. Jak bardzo się myliła.
- Co Ci zrobił?  - palnął prosto z mostu.
- Kto?
- Maciej.
- On? nic.
- Magda znam Cię! 
- Oj tylko się pokłóciliśmy. 
- I to był powód Twojego maratonu?
- Tak.
- Wiesz, że i tak się kiedyś dowiem?
- Ale czego?
- Niech Ci będzie.
Resztę drogi śpiewali piosenkę z radia. Magda się rozchmurzyła. Najdziwniejsze było, że nie pojechali do domu lecz przed jakiś budynek nie znany jej. Weszli do środka było ciemno. Nagle wyłowił się wielki tort ze świeczkami 23. To były jej urodziny. Jak mogła zapomnieć?
- Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam...
Magda była wzruszona, zdmuchnęła świeczki. Oczywiście zażyczyła sobie by wszystko było takie jak teraz. Tort powędrował do kelnerki, która go kroiła. Magda rzuciła się na Ewę. Przez co zaraz wybuchły śmiechem. Ktoś kogo głos kojarzyła ale nie pamiętała kogo jest, szepnął jej coś do ucha.
- Północ, park przy restauracji. 
Oczywiście nie obyło się bez wspaniałych coverów Piotrka. Potem już wszyscy lekko pijani śpiewali do piosenki Enej. 
- Boo tak smakuje życie..
-Magda dajesz solówka ! 
- Nie!
- Magda, Magda! - wołali wszyscy.
- Niech wam będzie. 
Na życiowym torze 
Wybierz swoją drogę.
Ale ufaj swej fantazji, 
Daj się ponieść wyobraźni.

Wtedy każdy twój dzień,
Stanie się słonecznym dniem!
A minuta to jak wieczność, 
W której każda chwila to szaleństwo!

Bo tak smakuje życie, 
Na chwilę być na szczycie, 
Bo chwilą warto żyć.


- Ło Magda ale ty masz głos!
- No nie to ideał! 
- Piotrek nie zapomniałeś czasem o mnie? - rzekła Justyna
Każdy wybuchł śmiechem. Magda przejrzała wzrokiem po sali. Byli polscy, czescy, austriaccy skoczkowie. Chwila Austria? Mogła się domyślić, że to sprawka Ewy. Ewa widziała, że Gregor spodobał się Magdzie więc przekonała Kamyka by ich zaprosić. Magda długo nie rozmyślała, bo po chwili Kuba porwał ją do tańca. Trzeba przyznać tancerzem był świetnym. Nie dane było się jej nacieszyć chwilą, ponieważ zaraz tańczyła z Kubackim, potem z Żyłą, później porwał ją Klemens, zanim się obejrzała tańczyła z Miętusem. Wszyscy tańczyli świetnie. Nawet Kamil się rozluźnił i razem z Ewą królował na parkiecie. Piotrek porwał jedną z flaszek i podszedł do stołu Austrii.
- Hej Thomas pamiętasz jak mówiłem Ci o flaszce ?
- No.
- To masz ją! - krzyknął uradowany - Jak będziesz chciał kolejną i kolejną to chodź do nas, was też zapraszam! 
- Ej Piotrek ale naszą? 
- No to co? Ja nie mogę Kubackiemu jednej Soplicy szkoda.
Wszyscy znów się śmiali. Magda kochała tą atmosferę. Nie wyobrażała sobie, że za tydzień będzie musiała się z nimi rozstać. Musi poświęcić się Austrii. A niedawno jeszcze się cieszyła. Zanim się obejrzała wybiła północ. Przekonują znajomych, że idzie się przewietrzyć wyszła do parku. Po drodze nie widziała nikogo, kto mógłby na nią czekać. Było zimno ale w końcu była jesień. Stała przeklinając się w duchu, że nie wzięła kurtki.Kurtki Austrii. Tak często zastanawiała się jak będzie się w tym czuła. W końcu była przywiązana do ojczyzny. A tu nagle musiała założyć kurtkę zupełnie innego kraju. Stała tak chwilę, gdy nagle ktoś objął ją w pasie i pocałował po szyi. Nim się spostrzegła stała przed nim, jednak on zamiast całować jej szyję całował ją i to bardzo namiętnie. Nie myśląc za wiele Magda odwzajemniła pocałunek. Kiedy brakło im tchu oderwali się od siebie i dopiero wtedy zobaczyła kim był ów tajemniczy chłopak. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dedykacja dla Dominiki, która wręcz kazała pisać mi tego bloga :) z rozdziału średnio zadowolona ale chciałam by końcówka była tajemnicza więc nie jest zbyt długi :'( 

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 2

-Ja niby ja mam uważać? A niby kto na mnie wpadł?
- No na pewno nie ja, wiesz jak się idzie to się patrzy przed siebie!
- Powiedział znawca
- W porównaniu do Ciebie? Na pewno!
Nagle znikąd pojawiło się kilkanaście piszczących dziewczyn.
- Gregor, Gregor plis ! - wołały wystawiając notesy.
Dopiero teraz Magda zdała sobie sprawę z tego, z kim rozmawia.
\- No pięknie jak ty tak rozpoczniesz znajomość z resztą Austryjaków, to chyba będziesz mogła od razu się pakować- westchnęła w myślach dziewczyna. Postanowiła uratować Gregora.
- Aaaaaa to jest Thomas Diethart! - krzyknęła wskazując palcem w stronę skoczni. Tłum rozwrzeszczanych fanek pobiegło w tamtą stronę.
- Dzięki!
- Spoko :) Magda!
- Gregor.
- Często tak masz?
- Zdecydowanie za...
- Nie powinieneś się tak sam włóczyć, nie w Polsce!
- Haha czemu?
- Uwierz mi, że tu wszędzie czają się dziewczyny
- Musicie mieć tu świetnych kibiców
- Są najlepsi :)
Doszli do skoczni. Nagle usłyszeli:
- Magda, już myślałam, że gdzieś zginęłaś , o hej Gregor!
- Hej Ewa, ja już będę leciał, do zobaczenia! - pomachał im i poleciał w stronę swojego busa. Chwila co tu robią Austryjacy na tydzień przed konkursem? Z zamyśleń wyrwał ją głow przyjaciółki.
- Co on od Ciebie chciał?
- Nic, po prostu wpadiśmy na siebie...
- Jak już będziesz ich fizjoterapeutką, to uważaj na siebie.
- Obiecuję!
- No mam nadzieję.
- Ewa co tu robi Austria ?
- No Kamil mówił mi tylko, że była jakaś konferencja i przyjechali, ale szczegółów nie znam.
- Aha...
Dziewczyny zamilkły i ze skupieniem przyglądały się treningowym skokom Polaków.
- Ej Ewa!!
- Co Madzia?
- Pamiętasz, że była z nami Ewelina!
- O nie! Gdzie ona jest?
- Jak mogłaś zostawić ją samą!
- Jak mogłaś się tak długo włóczyć z tym chłopakiem!
- Nie mieszaj do tego Gregora!
- Jeszcze go bronisz?
- Tak bronię go!
- Ugh
- No co? Zderzyliśmy się, trochę pokłóciliśmy, a ostatecznie uratowałam go od kilku piszczących dziewczyn.
- Naprawdę? Przepraszam... nie wiedziałam.
- Daj spokój z przepraszaniem! Choć tu!
Dziewczyny przytuliły się co od razu zauważyła prasa i zrobiła im kilka zdjęć. Nie zwracały na to uwagi. Przyzwyczaiły się, że jeśli mają w rodzinie skoczka to czasem muszą być w gazecie.
- Ej Ewa, patrz co ja widzę!
- Co?
- Ewelina gada z Maćkiem!
- Co ty taka podekscytowana?
- No wiesz może będą parą !
- Oj Magda czasem jesteś gorsza nawet ode mnie w tych sprawach... - obie się zaśmiały i odeszły na bok by nie przeszkadzać młodym.

* w tym samym czasie*
- Długo skaczesz?
- Dokładnie nie liczę.
- Aha, ej jesteś coś spięty, rozluźnij się !
- Chwila... przecież wakacje się skończyły! Jakim cudem tu jesteś?
- Skończyłam liceum, nic mnie już w Warszawie nie trzyma.
- A studia?
- Nie wiem czy pójdę.
- Kim chciałabyś być?
Ewelina chwilę się zastanawiała, jakby tu zaimponować skoczkowi.
- Fizjoterapeutką.
Z za rogu słyszała to Magda.
- Maciek chodź Ewa Cię woła
Maciek krzywo spojrzał w jej kierunku. Chwila, nigdy tak nie robił!
- Po co?
- Mówiła, że chce coś omówić na temat jakiejś sesji.
- Aha spoko, Ewelino ja już lecę mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy!
- Ja też na to liczę.
Ale Maciek nie zdążył odpowiedzieć, bo Magda chwyciła go za rękaw i zaciągnęła w jakiś kąt.
- Au o co Ci chodzi?
- Ewelina kłamie!
- Haha, nie wierzę zazdrosna jesteś!
- Ja? Maciek uważaj ona nigdy nie chciała mieć nic związanego ze śniegiem. Dziś jakimś cudem chciała iść na trening. A jeszcze pół roku temu proponowaliśmy jej wyjazd na skoki to zaparcie twierdziła, iż nie zamierza mieć z nimi nic wspólnego!
- Bo Ci uwierzę!
- Jak nie chcesz to nie wierz, ale myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi!
- To źle myślałaś!
Te słowa tak zabolały Magdę, żę bez słowa z piekącymi łzami w oczach pobiegła przed siebie nie wiedząc, gdzie ale i tak biegła. W jej głowie kotłowały się tysiące myśli, ale jedna najważniejsza ,, jak on mógł,,. Chciała być jak najdalej od niego, od wszystkich którzy jej go przypominali. Ewa krzyczała za nią przy bramie do skoczni, ale Magda nie zareagowała. wreszcie coś lub ktoś ją zatrzymał. Ze łzami w oczach bała się podnieść głowę. Chciała aby to był tylko sen, chciała się obudzić, a potem śmiać się z tego z Maćkiem. Nie podnosiła głowy. Ktoś sam to zrobił. Spojrzał w jej wspaniałe czekoladowe oczy.
- Nikt nie jest wart twoich łez- szepnął Magdzie cicho do ucha, co przyprawiło ją o dreszcze. Chwila o dreszcze? Czyżby się zakochała?
- Ddziękuję - odpowiedziała jąkając się. - Ale chcę być sama.
- Niech Ci będzie.
Pocałował ją w policzek, przez co jej twarz oblała się rumieńcem. Stała z nadzieją, że nikt a szczególnie on tego nie zobaczył.