- Okazało się, że w tym roku święta nie są wolne. Jedziemy trenować.
- Co? - krzyknęłam równocześnie z Ewą.
Co jak co ale święta zabierać? A tym bardziej będe musiała wcześniej spotkać się z Maćkiem. Nie chciałam tego. Chciałam zostać w domu jak mała dziewczynka i cieszyć się ze świąt. Nie koniecznie tych z Maćkiem. Teraz oddałabym wszystko by spędzić je z Ewą. Pocieszyła mnie informacja, że dziewczyny i żony skoczków jadą z nami. To znaczy z nimi. Jeszcze nie wiedzieli, że do nich przeszłam. Ale to by oznaczało, że ta Julka jedzie. Miałam 2 godziny na spakowanie się. Miałam samolo wcześniej niż Polacy, by zdążyć się przebrać w Kurtkę Polski. Tak więc o 4 w nocy pożegnałam Kamila, który wywalał wszystkie ciuchy z szafy i Ewę, która przyglądała się z rozbawieniem mężowi. Ona już spakowała swoją walizkę. Rzuciłam im ,,Kocham was, niedługo się zobaczymy,, i wsiadłam do taksówki. Jak się okazało po przyjeździe na lotnisko, mój samolot miał awarię. Co się wiązało z tym iż musiałam leciec z Polską kadrą. Spotkałam przemiłą Panią która stała obok mnie. Powiedziała, że jeśli koniecznie chcę mogę pożyczyć od niej kilka szmat (jak ona to nazwała) by nie dowiedzieli się, że to ja. Tak też zrobiłam. Czułam się dziwnie. Podziękowałam starszej Pani i ruszyłam na pokład. Minęłam Janka Ziobro, który nawet nie uraczył mnie wzrokiem więc miałam 100% pewności, że mnie nie poznają. Jednak przez cały lot postanowiłam nie ruszać się z miejsca. Co gorsza gdy zajęłam swoje przy mnie usiadł nie kto inny jak Maciej Kot. Osoba, której pewnie bym przywaliła gdybym miała okazje. Wkrótce będzie, ale nie będę mogła jej wykorzystać. Przez całe 4 godziny lotu nic nie mogłam robić. Dziwnie by wyglądało gdybym wyciągnęła nagle z kieszeni smartphona. No nie? Także przez całe okrągłe godziny patrzyłam przez okno z nadzieją iż ten lot się skończy. W końcu moje marzenie się spełniło. Tak szybko wstałam i wyszłam z samolotu, że kilka osób zastanawiało się jakim cudem. Szybko wsiadłam do czekającej taksówki i pognałam do hotelu. W hotelu jak się oazało było mega tłoczno. Na szczęście toalety były wolne. Poszłam, szybko się przebrałam i wróciłam. Usiadłam na kanapie. W holu tłok był o wiele niejszy niż przedtem. Z nadzieją wyczekiwałam Polskich skoczkó. Wreszcie weszli. Stanęli w holu a trener oznajmił im iż mają nowego fizjoterapeutę. W końcu dowiedzieli się dlaczego nie było pana Kota. Stanęłam za nim. Wszyscy zaciekawieni nie widzieli tego. Oczywiście Ewa przyglądała się tej sytuacji z rozbawieniem. Tak samo Kuba i Dominika. Oni jeszcze wiedzieli. Kuba zistał wzięty jako rezerwowy więc teraz prztulał się z Dominiką. Piękni byli. Trener się odsunął i w mgnieniu oka zobaczyła tylko i wyłącznie kurtki. Bo skoczkowie rzucili się na mnie. Dosłownie. Nawet Maciek. Naszczęście stał daleko więc odruch wymiotny nie występował. Wszyscy zaśpiewali mi głośne sto lat. Mimo wszystko nie sądziłam, że tak ciepło mnie przyjmą. Byli niobliczali i za to ich kochałam. Potem rozdane zostały karty. Jak się okazało mam pokój z Julką. Miałam ochotę coś stłuc. Kiedy doszłam do pokoju drzwi były otwarte a na łóżku siedział inne Julka niż się spodziewałam. Julka tyle, że Głowacz. Rzuciłam się na nią była moją przyjaciółką. Jednak zbyt często nie mogłyśmy się widywać. Ona również się cieszyła. Odłożyłam walizkę i poszłyśmy po Ewę. Ona zaś dzieliła pokój z Marcysią więc było z głowy iście po nią. We cztery poszłyśmy na zakupy. Teraz to ja chyba mogę wyrzucić kartę do kosza. Pewnie nic na niej nie ma. Przyzwyczaiłam się jednak, zę jeśli idę z nimi na zakupy. To jest wskazane. Kupiłam sobię dwie skuienki. Jedna na wesele. Była piękną. Cysia w tajemnicy powiedziała nam, że dziś rozdają ze Stefkiem zaproszenia. Niestety również powiedziała kto ma być świadkiem. Ten sam facet, który siedział obok mnie w samolocie. Maciej Kot. Tym razem zrobiło mi się nie dobrze. Ewa wyjaśniła dziewczyną co się wydarzyło.
- A to dupek!
- Julka to Twój przyjaciel!
- Ale jak mógł, ja się pytam jak mógł?
- Nie wiem.
Dotarłyśmy do ulubionej przez nas cztery kawiarnii. Zamówiłam sobię Carmel Machiato. Idealne na ten bardzo energizny dzień. Nie mogłam uwierzyć, że po samolocie o 4:30 i pobudzce o 2, miałam wgl siłę. To było nie zrozumiałe. Dotarłyśmy do hotelu. Była 14. Stwierdziłyśmy, że odłożymy zakupy. Weszłyśmy z Julią do pokoju a w nim był ktoś kogo miałam po dziurki w nosie. Już wiecie. Zignorowałam go całkowicie. Odłożyłam zakupy i zeszłam z przyjaciółką do stołówki. Siadłam przy stoliku polskiej reprezentacji. Kątem oka uchwyciłam Gregora, który wyglądał jakby ktoś mu oświadczył, że ma natychmiast zakończyć karierę. Czułam, że to tylko i wyłącznie moja wina.
- A to dupek!
- Julka to Twój przyjaciel!
- Ale jak mógł, ja się pytam jak mógł?
- Nie wiem.
Dotarłyśmy do ulubionej przez nas cztery kawiarnii. Zamówiłam sobię Carmel Machiato. Idealne na ten bardzo energizny dzień. Nie mogłam uwierzyć, że po samolocie o 4:30 i pobudzce o 2, miałam wgl siłę. To było nie zrozumiałe. Dotarłyśmy do hotelu. Była 14. Stwierdziłyśmy, że odłożymy zakupy. Weszłyśmy z Julią do pokoju a w nim był ktoś kogo miałam po dziurki w nosie. Już wiecie. Zignorowałam go całkowicie. Odłożyłam zakupy i zeszłam z przyjaciółką do stołówki. Siadłam przy stoliku polskiej reprezentacji. Kątem oka uchwyciłam Gregora, który wyglądał jakby ktoś mu oświadczył, że ma natychmiast zakończyć karierę. Czułam, że to tylko i wyłącznie moja wina.