niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 21

Otworzyłam oczy, oślepiło mnie światło. Czy tak wygląda niebo ? Raczej nie... Powoli moje oczy przyzwyczaiły się do światła. Byłam w sali, na łóżku, obok mnie opaty głową o barierkę przy łóżku spał Maciek. Bardzo mnie to zdziwiło. Po dłuższej chwili zorientowałam się, że jestem w szpitalu, Na biurku stało zdjęcie moje i Maćka. Coraz bardzie byłam zdezorientowana. Do sali wpadł Kamil i jak tylko zobaczył, ze się obudziłam widocznie odetchnął z ulgą. Zdezorientowana zapytałam :
-Co się stało?
-Jak byliśmy na konkursie w Engelbergu byłaś za skocznią i spadła na Ciebie lawina śnieżna...
-Serio?
-Noo...
-Ile spałam?
-2 miesiące...
-Co? -wybauszyłam oczy, widziałam, że ciężko mu o tym mówić więc go już nie wypytywałam. Czyli wszystko, powrót samolotem, wypadek rodziców, te zdjęcia... Wszystko mi się śniło! Zbladłam na samą myśl o tym a widząc przerażenie w oczach Kamila.
-A on czemu tu śpi? - zapytałam wskazując na Maćka
-Wiesz tak jak ja zawiesił karierę i nie wyszedł ze szpitala od dwóch miesięcy.
On tu był, siedział a ja w pierwszej chwili chciałam wyrzucić go z sali. Teraz już rozumiałam postawione zdjęcie. Było takie śliczne. My dwoje przytuleni do siebie, wśród śniegu, padającego śniegu. Ewa wie kiedy robić zdjęcia. Nawet nie zauważyłam, że kiedy Kamszot wyszedł i wrócił z lekarzami. Zabrał śpiącego Maćka i ułożył na drugim łóżku by mogli mnie zabrać na badania. Teraz wiem, ze mój chłopak ma twardy sen. Nie dość, że przenieśli go na łóżko, to jeszcze się wybudziłam i rozmawiałam z Kamilem a on się nie obudził. Hmmm ciekawe. No nic, po badaniach odstawiono mnie do sali, w której siedział blady Maciej Kot. Najwyraźniej Kamil poszedł coś załatwić nie budząc Maćka, a on widząc, że nie ma łóżka pomyślał bóg wie co.
-Ej Maciek czemu jesteś taki blady? - spytałam, by dłużej go nie męczyć. Wróciłam sobie na piechotkę, łóżko zaraz przywiozą.
- Magda??!! - krzyknął uradowany.
-Tak, to ja we własnej osobie, ale tak nie krzycz bo Cię wyrzucą.
-Magda! - nie zważając na nic podbiegł do niej, chwycił w ramiona i pokręcił kilka razy.
-Puść mnie wariacie! - krzyczałam
-Daj mi się nacieszyć, dwa miesiące nie słyszałem twojego głosu. 
-Oj tam...
-Ale teraz już się obudziłaś, gdzieś ty była? Czemu mnie nie obudziliście?
-Byłam na badaniach, a nie budziliśmy Ciebie, bo mimo, że zostałeś przeniesiony na łóżko i mimo, że gadałam sobie w najlepsze z Kamilem się nie obudziłeś.
-Siedziałem tu...
-2 miesiące - popatrzył na mnie jak na kosmitkę - Kamil mi powiedział.
- Mhm, wszystko dla mojej kochanej dziewczyny. - chciał mnie przyciągnąć do siebie jednak się mu nie dałam.
-Czemu zawiesiłeś karierę?
-Chciałem być przy tobie...
-Nie musiałeś...
-Musiałem, chciałem, żebyś wiedziała, że masz po co walczyć!
-Wiesz, ze ja zawsze walczę!
Naszą kłótnię przerwał nie kto inny jak mój brat, z wielkim tortem? :O Za nim weszła Ewa, Marcelina, Amelia, Dominika, Kuba, Janek?,Piotrek?,Dawid? a oni tu skąd.
-Co wy tu robicie? - zapytałam zaskoczona.
-Świętujemy!! - krzyknął Piotrek a każdy się zaśmiał. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo mi ich brakowało. Postanowiłam nie kłócić się już z Maćkiem w końcu nie zawinił. Po tygodniu mogłam wyjść ze szpitala. Media huczały, a ja bardzo się dziwiłam. W końcu nie byłam zbyt popularną osobą. Tymczasem w dzień mojego wypisu pod szpitalem była masa dziennikarzy. Dzięki sprytowi Kuby wyszliśmy tylnym wyjściem więc dośc szybko wróciłam do domu. Tam wszyscy stwierdzili, że robią imprezę, ja jednak poszłam się położyć a goście uszanowali moją decyzję. Przez miesiąc chodziłam na kontrolne wizyty i mogłam wrócić do pracy. Już pierwszego dnia przed wyjściem z hotelu spotkała mnie niespodzianka. Polscy skoczkowie postanowili zrobić wojnę na śnieżki. Ja byłam ze sztabem szkoleniowym kontra skoczkowie. Jednak niezdarna weszłam na lód, wywróciłam się i spodziewałam niezłego siniaka. W moje ślady poszli wszyscy, którzy chcieli trzepnąć we mnie śnieżką. Wkrótce na lodzie siedziałam ja, Janek, Piotrek, Maciek i Kamil. Za każdym razem jak któreś z nas próbowało wstać kończyło się to upadkiem.
-To wszystko wasza wina - krzyczałam.
-Nasza czemu nasza? - bronił się Piotrek.
-Bo to wy wymyśliliście wojnę na śnieżki!
-Kacprowi się dostanie! - powiedział Kamil, który kolejny raz walnął plackiem na lód - to on miał posypać piaskiem!
Na szczęście sztab szybko zorientował się, że nie możemy wstać i wyratował nas z opresji. Wszyscy razem udaliśmy się spacerkiem na trening bo do skoczni mieliśmy z dwieście metrów. Chłopaki tachali ciężki sprzęt a ja latałam i nagrywałam ich oraz robiłam im zdjęcia. W sumie nie wiem czemu tak jakoś. Dominika podbiegła do mnie i razem zaczęłyśmy plotkować. Dowiedziałam się, że zabiera ją na jakieś wyjście niespodziankę, kiedy będziemy w Polsce. A to już za tydzień. Urwałyśmy się z treningu i poszłyśmy na zakupy. Mnie Maciek również zaprosił na randkę więc przy okazji i sobie kupię coś na to wyjście.
*tydzień później*
-Ej na pewno nie wiesz gdzie on mnie zabiera? - pytała mnie po raz setny Dominika.
-Nie wiem! - szkoda, że kłamałam no ale czego nie robi się dla Kuby.
-A niby w co ja mam się ubrać? - powiedziała bezradnie.
-Poczekaj zobaczę co masz w szafie...
Po dziesięciu minutach Dominika stała ubrana w TO. Odprowadziłam ją do drzwi, gdzie czekał już Kuba. Zawiązał jej oczy przepaską i zaprowadził do auta. Pożegnałam ich życząc dobrej zabawy.

* miejsce gdzie zabrał ją Kuba*
Wysadziłem ją z auta. Na początku bardzo protestowała - w końcu nie lubi niespodzianek. Wprowadziłem ją do środka gdzie było cicho. No ale co się dziwić, jeszcze godzina do wydarzenia. W prowadziłem dalej i powoli rozwiązałem opaskę.

*Dominika*
Opaska odsłoniła mi wszystko. Zaparło mi dech w piersiach. Znajdowałam się na przepięknej, jeszcze pustej HALI ENERGIA. Nie spodziewałam się takiej randki. Zastanawiałam się czy jest jakaś szansa kupić sobie koszulkę Kłosa, ale długo nie musiałam czekać. Gdy tylko otworzyłam torebkę by zobaczyć, która godzina, moim oczom ukazała się koszulka z numerem 6 a obok niej mała karteczka:

,,Miłej zabawy :*,,

No tak, Patrycja. O wszystkim wiedziała. Jednak nie byłam w stanie się na nią gniewać. Byłam bardzo szczęśliwa. Nie rozumiałam jednego.
-Kuba czemu przyjechaliśmy tu tak wcześnie? Jeszcze prawie godzina!
-Wystarczy, że się odwrócisz - usłyszałam jakby znajomy głos. Przede mną ukazał się sam Karol Kłos. Kuba naprawdę się postarał, ale chwila gdzieś zniknął.
-Dostałem polecenie podpisania Ci koszulki i zrobienia sobie z tobą zdjęcia - mówiąc to puścił do mnie oczko.
-Hmmm co on wykombinował? - zapytałam raczej sama siebie nie dowierzając, że stoi przede mną mój idol.
-Kto? Kuba? Bardzo mu na tobie zależy.
-Skąd go znasz?
-Zna Mariusza, więc łatwo mu było skontaktować się ze mną...
-No fakt.
-Podpisujemy dla...? - zapytał wygrzebując z torby mazak.
-Dominiki.
-Dominika, hmmm ładne imię - uśmiechnął się przyjaźnie - Karol, ale podejrzewam, że to już wiesz.
-No raczej nie inaczej - rzuciłam śmiejąc się przy tym. Przy okazji Karol wybuchł śmiechem.
-To tak Dominiko, pozostało nam tylko zdjęcie - rzekł trochę smutno?
-Hmmm no niestety - rzekłam udając obrażoną.
-To co selfie? - zapytał z cwaniackim uśmiechem.
-No ba, jeszcze pytasz! - odpowiedziałam ze śmiechem.
Po chwili na moim telefonie, jak i na telefonie Kłosa widniało nasze selfie.
-No ja się niestety muszę zmywać do szatni ale daj telefon, zapisze Ci numer. Jeśli znudzi Ci się Kuba to wiesz, znajdzie się kilka Skrzatów - poruszył przy tym zabawnie brwiami.
Posłusznie podałam mu telefon. Po chwili miałam zapisany jego numer. Karol odszedł do szatni a Kuba wtedy się zjawił. Gdy go zobaczyłam rzuciłam się na niego, pocałowałam i szepnęłam ciche dziękuję. Na co on się uśmiechnął. Wkrótce zaczęli schodzić się pierwsi kibice. Zajęliśmy swoje miejsca które jak się okazało były w sektorze VIP. Jedno jest pewne, mój chłopak jest najlepszy na świecie. Potem zaczął się mecz, który oczywiście Skra wygrała 3:0. Przy jednej z przerw Karol puścił do mnie oczko. Powoli ludzie wychodzili z sali. Kuba jednak cierpliwie, odmawiał wyjścia. Po chwili, gdy sala opustoszała, uklęknął na jedno kolano a moim oczom ukazał się piękny pierścionek.
-Dominiko Nowak czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
Zamurowało mnie a do oczy naszły łzy. Nie byłam w stanie nic powiedzieć więc jedynie pokiwałam głową. Kuba jak natchniony włożył na mojego palca pierścionek i pokręcił kilka razy dookoła by w końcu wpić się w moje usta, Kiedy to zrobił usłyszałam aplaus, przy wyjściu do szatni stał sam Karol Kłos uśmiechnięty jak mysz do sera. Puściłam oczko, a jak to on miał w zwyczaju robić odpowiedział mi tym samym.
__________________________________________________________________
Tak bardzo przepełniony miłością rozdział o.O Dedykuję Dominice :* Mam nadzieję, że zaręczyny uznasz za wyjątkowe :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz