czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 19

Pragnę na wstępie powiedzieć, że to prawdopodobnie przedostatni rozdział na tym blogu.


--------------------------------------------
-Ewa??
-Madzia?!
-Taaa - powiedziałam cicho. Jak mój własny brat mógł się tak zachować? Nie wierze to sen to się nie dzieje na prawdę.
-Madzia! -krzyknęła przerażona Pani Stoch. Nie dziwię się jej wyglądałam jak potwór, biegłam przez połowę miasta jedynie z kurtką i to cienką, i klapkami, przez śnieg do tego płacząc.
-Boniu Madzik, co się stało?
-Kamil z Maćkiem się stali.
-Co jak to?
-Czekaj zaraz Ci wszystko opowiem.
Poszłyśmy więc do salonu, gdzie wygodne się rozsiadłyśmy a ja zaczęłam swoją ,,mowę,,.
-...I to dlatego nie mogę teraz na nich patrzeć - zakończyłam swoją wypowiedź i cierpliwie wyczekiwałam reakcji Ewy. Byłam pewna, że mnie przytuli, że na nic więcej ją nie stać bo Kamil to jednak jej mąż.
- Mimo wszystko powinnaś dać im to wytłumaczyć.
- Gdyby Kamil Ci coś takiego zrobił byłabyś w stanie z nim pogadać?
- No.. Szczerze.. Pewnie nie.
- No właśnie, więc nie przekonuj mnie do tego, że powinnam im przebaczyć.
- Nie przebaczyć, dać wytłumaczyć (nie czuję jak rymuję).
- Tym bardziej.
Zadzwonił dzwonek. Ewa poszła do drzwi i natychmiast je otworzyła. W drzwiach ukazał się nie kto inny jak Kamil Stoch a za nim stał również Maciej Kot. Ja zerwałam się z kanapy i pobiegłam na górę, do mojego pokoju. Weszłam do niego i znów zobaczyłam to samo wielkie łóżko, na którym spędzałam czas z Maćkiem. Nie tak jak myślicie. Tylko tak: leżeliśmy, wspominaliśmy przygody z danego dnia, czasem przeglądaliśmy zdjęcia. Potem jak już dostał się do juniorów czas na łóżku spędzałam z laptopem na kolanach i włączonym skype. Tak ja i Maciej Kot byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ale jak ktoś powiedział przyjaźń damsko - męska nie istnieje. Teraz zdecydowanie się z tym zgodzę. Jeszcze wspaniały rok temu łamaliśmy wszystkie możliwe reguły. Siedzieliśmy razem w ławce, razem chodziliśmy ze szkoły. Nie przyjaźniłam się za bardzo z innymi rówieśniczkami, on tak samo. Nasi rodzice, zawsze powtarzali, że kiedyś na pewno będziemy parą. W sumie nie myliły się. Jak na sesję to tylko z nim, ewentualnie Kamil lub Ewa. Zarówno mój jak i jego pokój był obwieszony naszymi wspólnymi zdjęciami. Ale to już minęło i nie wróci więcej. Mimo tych wszystkich krzywd nie żałuję, tego, ze go poznałam, że się z nim zaprzyjaźniłam. Nie żałuję niczego co by dotyczyło jego. Pamiętam jak wracaliśmy pewnego dnia ze szkoły. Maciek był już popularny, a każda dziewczyna, nie ukrywajmy tego chciała być na moim miejscu. Tuż obok szkoły był mały barek, który reklamowali chodzący Ketchup i Kanapka. A pod budynkiem liceum stałą sobie grupka nastolatek. Co nie wróżyło nic dobrego. Ponieważ Kuba szedł z nami wypchnęłam go pierwszego a dziewczyny, rzuciły się na biednego chłopaka. My z Maćkiem pobiegliśmy się ukryć. W totalnym spontanie Maciek poprosił o kostium Ketchupu. Na co ja zareagowałam głośnym śmiechem. Przynajmniej tyle, że ja nie byłam na tyle rozpoznawalna by zakładać kostium. Tak to był ciekawe czasy. Odruchowa popatrzyłam na zdjęcie z Panem Ketchupem wiszące na mojej ścianie. Zmęczona całym natłokiem spraw walnęłam się na łóżko by trochę odetchnąć.
*w tym samym czasie salon*
-Hej ewa- rzekł Maciek- czy mi się zdaje czy ktoś wybiegł z salonu?
-Zdaje Ci się Maciek! No bo kto odwiedzi Ewę? No kto nikt! Czuję się samotna!
-Oj tam, przecież my wszyscy w trakcie sezonu nie mamy świetnych kontaktów.
-No wiesz, przecież ty tylko masz mojego męża 24 h na dobę.
-Coś sugerujesz?
-Nie nic!
-Świetnie xD wiesz chyba pójdę do pokoju Magdy...
-NIE! - krzyknęła - nie idź, zabrałam się za porządki i teraz w sumie jest tam bałagan. Nie chcę, żebyś to widział.
-Ale naprawdę, bałagan mi nie przeszkadza.
-Ale nie ładnie tak przyjmować gości.
-No dobrze.
-Czego się napijecie? - spytała zmieniając temat.
-Ja herbaty - powiedział Kamil
-Ja też - odrzekł Maciek
-Okok.
Kiedy Ewa wyszła Maciek szybko wszedł po schodach na górę. Tak dobrze pamiętał tę ,,trasę,,.
Stanął przed tymi samymi drzwiami, do których nigdy nie pukał. Jak zawsze, na nich nic się nie zmieniło. Duże, białe drzwi. A na nich napisy: Król Maciuś I, Madzik, Ewkuś, Kamyk. Ami, Maniek. Wiele wiele innych uwiecznionych napisami chwil. Już miał wchodzić gdy zawahał się. Wiedział, że pokój obwieszony jest ich wspólnymi zdjęciami co pewnie cholernie go zaboli. Mimo wszystko przekroczył ten przeklęty próg.
_________________________________________________________________
Dam dam dam, sory bardzo taka wena, że pewnie jeszcze z pięc rozdziałów się pojawi xD Dedykacja mojej Majce (pieskowi) i Dominiceee :* Dominiko ty motywatorko xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz